niedziela, 27 listopada 2011

Dajcie tlenu

- Witam pana sąsiada. Trochę czasu minę..
- No cześć, Włodek.
- Yyyyy...Wszystko gra?
- Tak, tak. Ciężko  jednak oddychać tym miałkim, wkurwionym i rozgoryczonym powietrzem.

Kategorycznie bezkonkurencyjny wiersz ostatnich trzech, nawet pięciu dni. Jan Pieczonka pierze gacie po tacie, stringi po babci oraz pampersy po dziadku. Schyla się także dotykając kostek, mimo bólu lędźwiowego i obciętych dłoni.

Najwyraźniej obcięto mi dłonie
Piszę
Patyczkiem przywiązanym do prawego kikuta
Maczam ów patyczek w brunatnym atramencie
Jestem także bez głowy
Znamion mojej płci
Nóżki ktoś subtelny umył i schował
Tak jestem
W wannie się wyleguję
W ciepłej krwi moich zwierząt


Rafał Wojaczek, Pewna sytuacja 1965

Klimat gotowy, minimalizm treściowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz