środa, 26 października 2011

Szkło się tłucze, jest dobrze

W ten pogodny, czwartkowy wieczór, wzięło się dziecku na wspomnienia. Rok temu, naprawdę było dobrze. Niekoniecznie lepiej, jednak bardziej sielsko, po myśli Horacego, bitnie po całości. Po prostu - więcej hulanek, spontanicznych zazwyczaj wyjść w tygodniu, mniej myślenia o maju, z serią sprawdzianów z nim związanych na przedzie. Teraz to tylko ta nauka i książki. W dupie się przewróciło, a jegomość w konsekwencji wpada w rutynę, z której ciężko uciec. Dyskursem poznajemy historię, by wpaść w dyskusję o powodzie wybuchu manifestu czerwca 1860. "Chodziło o trzydziestą rocznicę ostatniego wielkiego manifestu patriotycznego, a nie żałobę wdowca, Józefa Sowińskiego." To właśnie ma znaczenie.
Dzięki, Rafał, że jesteś. Łatwiej z Tobą, bez diazepamu żyć.

To było chyba wtedy, gdy z liści ściekał listopad.
Więc był błotnisty ogród i ciebie już nie było.


Miło jest mieć obok siebie kogoś, z kim można czasem porozmawiać, pokłócić się, a czasem pomilczeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz